Świadectwo Renaty
Szczęść Boże :)
Chciałabym podzielić się z Wami moimi przeżyciami i refleksjami ze Spaceru Miłosierdzia. Pojawił się na mojej drodze jako odpowiedź od Pana Boga, kiedy wydawało mi się, że wszystko już stracone, kiedy utknęłam w ,,drodze ''... nie wiedziałam. w którą stronę iść dalej... Szukałam odpowiedzi na pytania, których nie umiałam sprecyzować. Przegrałam życie, a Bóg o mnie zapomniał :(. W kategorii mego ludzkiego rozumowania sama sobie byłam winna. To ja pogmatwałam sobie życie, podjęłam złe decyzje, dokonałam niewłaściwych wyborów. Pomimo wielu lat modlitwy, przytłaczały mnie myśli i emocje, i pchały w otchłań rozpaczy. Wszystko, co działo się wokół mnie zdawało mi się udowadniać, że przegrałam życie. Kiedyś usłyszałam o osobie ks. Michała, że spowiada w Łodzi i miałam zamiar się wybrać, ale nie pojechałam. Bóg miał swoje miejsce i czas, miał inny plan. Nie ukrywam, że boję się jeździć po Łodzi, bo strasznie tam trąbią na „obcych” :) a to mnie stresuje. Byłam wdzięczna, że mogłam pojechać do Konstantynowa – Pan zadbał w sumie o taki szczegół :).
Niektórzy moi znajomi powiedzieliby, że to szaleństwo jechać 80 km tylko po to, aby pogadać sobie z księdzem :) przecież mam Kościół w swojej parafii, ale ja wiedziałam i czułam całym sercem, że mam jechać i już. Nie chcę szczegółowo pisać o moim życiu i problemach, bo to akurat nieistotne, bo każdy ma swój własny krzyż... chodzi mi raczej o to, by powiedzieć i dać świadectwo temu, że Spacery Miłosierdzia to wielka łaska Boga. Nie każdy ma odwagę przyjść, gdy „tłumy patrzą”, osądzają i oceniają. Kiedy stłamszeni przez grzech, osamotnienie, cierpienie uginają się pod spojrzeniem innych i nie mają odwagi podnieść wzroku, zmierzyć się z samym sobą i otaczającą rzeczywistością. Dla mnie osobiście było to spotkanie z Jezusem, który miał dla mnie czas by mnie wysłuchać w fizyczny sposób przez osobę Kapłana (i tu wdzięczna jestem za cudownego kapłana, jakim jest ks. Michał, że dał się porwać Bożemu wezwaniu i znalazł ten czas).
Zanim się tak bardzo pogubiłam w życiu, moja relacja z Panem była bardzo szczególna, dlatego strasznie tęskniłam za pierwszą Miłością, jaką Go darzyłam, szukałam jej i chciała,, aby ktoś znów mi ją pokazał. Abym mogła znów ją poczuć. Dlatego wiedziałam, że musi to być ks. Michał. Każdy z nas pragnie być widziany oczami miłości, czuć się kochany. Na Spacerze Miłosierdzia doświadczyłam tego na nowo i tego, że Bóg mnie nie opuścił. Niech Pan Bóg błogosławi wszystkim Kapłanom, aby otwierali się na rzeczy nowe i nie bali się. Potrzebujemy takich Kapłanów jak Ksiądz Michał, którzy nie boją się w imię Chrystusa wyjść do drugiego człowieka, którzy są otwarci na nowe formy ewangelizacji.
Renata